10 Najtragiczniejszych śmiertelnych wypadków w Formule 1
Królowa sportów motorowych w swojej historii pochłonęła ponad 50 ludzkich istnień. Dziś przyjrzymy się najtragiczniejszym wydarzeniom z torów F1.
Począwszy od roku 1952 i pierwszej śmierci Camerona Earla Formuła 1 ukazywała brutalne oblicze tego sportu. System bezpieczeństwa ( a właściwie jego brak ) sprawiał, że prawdopodobieństwo śmiertelnego wypadku podczas zawodów było bardzo wysokie. Tory nie były zabezpieczane, nie było praktycznie żadnych reguł bezpieczeństwa a kierowcy jeździli w łatwopalnych kombinezonach. Z roku na rok organizatorzy dokładali coraz więcej starań o to aby kierowcy czuli się bezpieczniejsi.
Na obecny system bezpieczeństwa duży wpływ miała współpraca kierowców z wieloletnim doktorem w F1 - Sidem Watkinsem. Po wyjściu z szarej strafy ostatnim śmiertelnym incydentem był wypadek Ayrtona Senny. Od tamtego czasu zmieniło się bardzo dużo rzeczy związanych z bezpieczeństwem. Niestety, 5 października 2014 roku F1 ponownie pokazała swoje czarne oblicze zabierając ze sobą Julesa Bianchiego.
Poniżej przedstawiłem ranking dziesięciu najgorszych incydentów w Formule 1.
Miejsce 10 - Mark Donohue ( GP Austrii 1975 )
Amerykanin podczas dwunastej rundy sezonu 1975 w ostatnim treningu do GP Austrii z powodu
przebicia opony stracił panowanie nad bolidem, wypadł z szybkiego zakrętu i uderzył w słup podtrzymujący reklamę. Bolid rozpadł się lecz Mark zdołał wyjść z niego o własnych siłach. Skarżył się on na ból głowy, po przewiezieniu do szpitala kilka godzin później zapadł w śpiączkę i zmarł następnego dnia. W wypadku życie stracił również jeden z marshali.
Miejsce 9 - Jules Bianchi ( GP Japonii 2014 )
Ostatni śmiertelny wypadek w F1. Podczas deszczowej GP Japonii w pierwszym sektorze po wypadnięciu z toru Adriana Sutila pojawiły się podwójne żółte flagi. Na pobocze wyjechał dźwig który miał usunąć rozbity bolid Saubera. W tym samym czasie panowanie nad bolidem stracił młody Francuz który uderzył w ważący kilka ton pojazd techniczny. Zderzenie było na tyle silne że kierowca natychmiast stracił przytomność, zapadł w śpiączkę z której niestety się już nie wybudził. Zmarł w szpitalu kilka miesięcy później z powodu poważnego uszkodzenia mózgu.
Miejsce 8 - Ayrton Senna ( GP San Marino 1994 )
Śmierć która najprawdopodobniej najmocniej wstrząsnęła światem F1. Brazylijczyk z powodu awarii
bolidu wypadł na łuku Tamburello, uderzył z impetem w ścianę i zatrzymał się kilka metrów od niej. Na torze szybko zjawiły się służby medyczne. Ayrton został przetransportowany do szpitala gdzie po kilku godzinach zdecydowano się na odłączenie aparatury podtrzymującej życie. Powodem śmierci były poważne obrażenia wewnętrzne ciała jak i głowy.
Miejsce 7 - Piers Courage ( GP Holandii 1970 )
W połowie wyścigu na szybkim zakręcie bolid Piers'a zaczął się ślizgać, następnie wypadł on z toru,
wjechał na stromy nasyp z którego szybko się stoczył. Bolid momentalnie stanął w płomieniach które ciężko było uratować. Śmierć jednak nie nastąpiła z przyczyn pożaru a najprawdopodobniej uderzeniem głowy o nasyp o czym świadczył znaleziony wysoko kask kierowcy.
Miejsce 6 - Tom Pryce ( GP RPA 1977 )
Jeden z kierowców któremu skończyło się paliwo zatrzymał się za niewidocznym grzbietem.
Wybuchł mały, na torze pojawiło się dwóch porządkowych. Podjeli oni próbę przedostania się na drugą stronę toru lecz w tym momencie zza niewidocznej górki wyjechało kilku kierowców. Tom Pryce uderzył porządkowego zabijając go na miejscu. Sam również poniósł śmierć z powodu gaśnicy trzymanej przez marshalla która uderzyła go w głowę.
Miejsce 5 - Lorenzo Bandini ( GP Monako 1967 )
Tuż po wyjściu z szykany '' S'' na torze w Monako bolid Włocha z nieznanych przyczyn eksplodował. Uderzył on w słomianą bandę po czym odbił się od niej i wrócił na środek toru. Kierowca bardzo długo tkwił w płomieniach co spowodowało zwęglenie ponad połowy ciała. Zmarł trzy dni później w szpitalu. Od 1992 roku przyznawane jest trofeum imienia Bandiniego za sportowe osiągnięcia i największy postęp. Nagrodę tą otrzymał m.in Robert Kubica.
Miejsce 4 - Roger Williamson ( GP Holandii 1973 )
Po eksplozji opony w bolidzie Brytyjczyka bolid z impetem uderzył w barierę, odbił się od niej ,
przekoziołkował i sunął kilkadziesiąt metrów zatrzymując się do góry kołami. Na pożar nie trzeba było długo czekać. Heroiczną postawą wykazał się wtedy David Purley który zatrzymał się i rozpaczliwie próbował uwolnić z półapki swojego kolegę. Mogłoby się to udać gdyby nie mozolna praca służb porządkowych.
Miejsce 3 - Wolfgang Von Trips ( GP Włoch 1961 )
Niemiecki kierowca w wyniku zderzenia z Jimem Clarkiem stracił panowanie i najechał na nasyp
obok toru na którym stali widzowie. Bolid kilkakrotnie przekoziołkował wyrzucając kierowcę który z powodu złamania karku zginął na miejscu. Życie straciło również 15 kibiców a 60 zostało rannych.
Miejsce 2 - Gilles Villeneuve ( GP Belgii 1982 )
Kwalifikacje do GP Belgii na torze Zolder. Kanadyjczyk niefortunnie najeżdża na tył innego bolidu
próbując go wyprzedzić. Ferrari odbija się od ziemi i w górze razem z fotelem wyrzuca kierowcę na kilkanaście metrów. Ten uderzając w ogrodzenie mimo reanimacji zmarł. Na jego cześć nazwano kanadyjski tor w Montrealu.
Miejsce 1 - Helmuth Koinigg (GP Stanów Zjednoczonych 1974)
Na torze Watkins Glen w bolidzie Austriackiego kierowcy awarii uległo zawieszenie. Podczas
hamowania bolid sunął prosto w żelazną barierę. Okazała się jednak źle zamocowana i w efecie zderzenia bolid wsunął się pod nią. Spowodowało to ścięcie głowy Helmuthowi. Zdjęcie pochodzi z planu filmowego ''Rush''. Ten przypadek jest uważany przez wielu za najdrastyczniejszą, jednocześnie szybką i mniej bolesną śmierć niż w przypadku uwięzienia kierowcy w płonącym bolidzie.
Począwszy od roku 1952 i pierwszej śmierci Camerona Earla Formuła 1 ukazywała brutalne oblicze tego sportu. System bezpieczeństwa ( a właściwie jego brak ) sprawiał, że prawdopodobieństwo śmiertelnego wypadku podczas zawodów było bardzo wysokie. Tory nie były zabezpieczane, nie było praktycznie żadnych reguł bezpieczeństwa a kierowcy jeździli w łatwopalnych kombinezonach. Z roku na rok organizatorzy dokładali coraz więcej starań o to aby kierowcy czuli się bezpieczniejsi.
Na obecny system bezpieczeństwa duży wpływ miała współpraca kierowców z wieloletnim doktorem w F1 - Sidem Watkinsem. Po wyjściu z szarej strafy ostatnim śmiertelnym incydentem był wypadek Ayrtona Senny. Od tamtego czasu zmieniło się bardzo dużo rzeczy związanych z bezpieczeństwem. Niestety, 5 października 2014 roku F1 ponownie pokazała swoje czarne oblicze zabierając ze sobą Julesa Bianchiego.
Poniżej przedstawiłem ranking dziesięciu najgorszych incydentów w Formule 1.
Miejsce 10 - Mark Donohue ( GP Austrii 1975 )

przebicia opony stracił panowanie nad bolidem, wypadł z szybkiego zakrętu i uderzył w słup podtrzymujący reklamę. Bolid rozpadł się lecz Mark zdołał wyjść z niego o własnych siłach. Skarżył się on na ból głowy, po przewiezieniu do szpitala kilka godzin później zapadł w śpiączkę i zmarł następnego dnia. W wypadku życie stracił również jeden z marshali.
Miejsce 9 - Jules Bianchi ( GP Japonii 2014 )

Miejsce 8 - Ayrton Senna ( GP San Marino 1994 )

bolidu wypadł na łuku Tamburello, uderzył z impetem w ścianę i zatrzymał się kilka metrów od niej. Na torze szybko zjawiły się służby medyczne. Ayrton został przetransportowany do szpitala gdzie po kilku godzinach zdecydowano się na odłączenie aparatury podtrzymującej życie. Powodem śmierci były poważne obrażenia wewnętrzne ciała jak i głowy.
Miejsce 7 - Piers Courage ( GP Holandii 1970 )

wjechał na stromy nasyp z którego szybko się stoczył. Bolid momentalnie stanął w płomieniach które ciężko było uratować. Śmierć jednak nie nastąpiła z przyczyn pożaru a najprawdopodobniej uderzeniem głowy o nasyp o czym świadczył znaleziony wysoko kask kierowcy.
Miejsce 6 - Tom Pryce ( GP RPA 1977 )

Wybuchł mały, na torze pojawiło się dwóch porządkowych. Podjeli oni próbę przedostania się na drugą stronę toru lecz w tym momencie zza niewidocznej górki wyjechało kilku kierowców. Tom Pryce uderzył porządkowego zabijając go na miejscu. Sam również poniósł śmierć z powodu gaśnicy trzymanej przez marshalla która uderzyła go w głowę.
Miejsce 5 - Lorenzo Bandini ( GP Monako 1967 )

Miejsce 4 - Roger Williamson ( GP Holandii 1973 )

przekoziołkował i sunął kilkadziesiąt metrów zatrzymując się do góry kołami. Na pożar nie trzeba było długo czekać. Heroiczną postawą wykazał się wtedy David Purley który zatrzymał się i rozpaczliwie próbował uwolnić z półapki swojego kolegę. Mogłoby się to udać gdyby nie mozolna praca służb porządkowych.
Miejsce 3 - Wolfgang Von Trips ( GP Włoch 1961 )

obok toru na którym stali widzowie. Bolid kilkakrotnie przekoziołkował wyrzucając kierowcę który z powodu złamania karku zginął na miejscu. Życie straciło również 15 kibiców a 60 zostało rannych.
Miejsce 2 - Gilles Villeneuve ( GP Belgii 1982 )

próbując go wyprzedzić. Ferrari odbija się od ziemi i w górze razem z fotelem wyrzuca kierowcę na kilkanaście metrów. Ten uderzając w ogrodzenie mimo reanimacji zmarł. Na jego cześć nazwano kanadyjski tor w Montrealu.
Miejsce 1 - Helmuth Koinigg (GP Stanów Zjednoczonych 1974)

hamowania bolid sunął prosto w żelazną barierę. Okazała się jednak źle zamocowana i w efecie zderzenia bolid wsunął się pod nią. Spowodowało to ścięcie głowy Helmuthowi. Zdjęcie pochodzi z planu filmowego ''Rush''. Ten przypadek jest uważany przez wielu za najdrastyczniejszą, jednocześnie szybką i mniej bolesną śmierć niż w przypadku uwięzienia kierowcy w płonącym bolidzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz